piątek, 25 kwietnia 2014

Prolog


Wśród wszystkich "ludzi" bardziej wtajemniczonych w zjawiska paranormalne, krąży legenda o miejscu, które jest owiane tajemnicą i strachem. Miejsce to znajduje się w Wielkiej Brytanii. Gdyby zwykły szary człowiek, który niczego nie podejrzewa zjawiłby się w tym miejscu, zapewne nawet nie dostrzegłby ani jego niezwykłości ani niczego dziwnego w ludziach, którzy owo miejsce zamieszkują...

Takim właśnie człowiekiem jest pewien mężczyzna. Wszyscy z poza miasteczka Wilford mówili, że jeszcze nigdy nie spotkali tak skrytego i cichego człowieka. Dla ludzi w miasteczku natomiast był taki jak wszyscy. Po prostu zwykły. Nigdy nie płakał, nigdy się nie uśmiechał. Nie miał rodziny, nikogo. Sam dbał o swoje potrzeby. Jego matka zmarła przy porodzie, ponoć zwyczajnie jej serce przestało bić. Ojciec, gdy dowiedział się, że jego żona nie żyje popełnił samobójstwo. Zrobił to za rodzinnym domem w pełnię księżyca. Ludzie powiadają , że każdej pełni w bezchmurną noc, na ścianie domu widać cień, który najpierw ustawia sobie podporę, później wiąże sznur po czym zakłada pętle na szyje i skacze. Męczy się jeszcze przez chwile po czym nieruchomieje i powoli zaczyna znikać na starej ceglanej ścianie domu by w następną pełnie powtórzyć wszystko od początku. Każdy kto widział to zjawisko mówił, że przechodziły go dreszcze, robiło się strasznie zimno i bez przerwy czuło się czyjąś obecność. Wokół każdego mieszkańca miasteczka działy się dziwne rzeczy... Straszne lub zabójcze. Mężczyzna był leśniczym i zawsze z rana wyruszał do lasu. Miał też jedną niezwykłą tajemnicę... Za dnia był leśniczyn natomiast noc owijała go w całkiem inną szatę...