sobota, 16 maja 2015

Rozdział V

   Minął miesiąc od tego okropnego zdarzenia. Wszystkie dziwne rzeczy, które się działy tak po prostu ucichły. Moje życie było znów rutyną, czyli dom, szkoła, dom... O pożarze już nikt nie wspomina jedynie w mediach ktoś coś czasami powie, ale ta sprawa powoli ucicha. Prawdopodobnie nikt nie przeżył. Z jednej strony więźniowie, którzy byli mordercami zasłużyli na to, ale z drugiej to byli tylko ludzie. Musieli zapłacić życiem przez jakiegoś małolata z bujną wyobraźnią.
   Dziś miałam spędzić dzień tylko z Vee jak zwykle. Chciałyśmy wybrać się na jakiś spacer. Odstresować się. Być tak po prostu razem.
   - Może przejdziemy się do parku ? - spytała.
   - Możemy. - uśmiechnęłam się.
   - Wiesz jak się cieszę, że zima się kończy ? - przyjaciółka skręciła w krętą ścieżkę.
   - Podejrzewam, że wiem. - usiadłam na małą ławeczkę.
   - Cieszę się, że już po wszystkim.
   - O co chodzi ? - spytałam ze zdziwieniem.
   - No o Veso. Ciekawe co on od nas chciał.
   - Nie mówmy o tym. - przewróciłam oczami.
   Nie chcę już nigdy o nim słyszeć. Dlaczego akurat chciał "zaprzyjaźnić" się z nami? Najgorsze było to, że zaufałam mu. Broniłam go. Kto wie jakie głupstwo bym zrobiła.
   - Robi się zimno. Chodźmy do mnie. - zaproponowałam.
   - No dobra.ludzi
   - Wiesz, że nie unikniesz tego tematu?
   - To nie gadaj o tym po prostu! - wrzasnęłam.
   - Weź wyluzuj. Nie masz prawa na mnie krzyczeć.
   - A widzisz jednak mam!
   - Wiesz co lepiej pójdę do domu. - Vee odwróciła się ode mnie i odeszła.
   Kiedy ona przestanie o tym gadać!? Wnerwia mnie. Wiem, że jest moją najlepszą przyjaciółką, ale powoli mnie drażni.
   Doszłam do domu. Weszłam do pokoju i usiadłam na łóżko. Otuliłam się kołdrą i odpaliłam gierkę na telefonie "Subway Surf". Jest bardzo wciągająca. Grałam tak do późna. Kiedy przysnęłam zadzwonił do mnie jakiś prywatny numer. Pomyślałam, że to znów jacyś ludzie od ankiet telefonicznych. Odebrałam.
   - Słucham - ziewnęłam.
   - Spotkamy się?
   - Ryan to ty? Czemu dzwonisz z prywatnego numeru?
   - Opowiem ci jak się spotkamy.
   - No dobra. Spotkajmy się w Harvester Wilford Farm.
   - Dobrze pa.
   Natychmiast wstałam. Przebrałam się, poprawiłam makijaż i włosy. Była godzina 21:00. Zadzwoniłam po taksówkę. Po 10 minutach dojechałam na miejsce.
   - No cześć - usiadłam przy stoliku, gdzie siedział Ryan.
   - Mam dla ciebie ciekawą wiadomość - chłopak zaczął szukać czegoś w telefonie.
   - To ja coś zamówię.
   Podeszłam do lady i zamówiłam dwie czarne kawy. Ostatnio przerzuciłam się na kawę dzięki Vee. Muszę się z nią spotkać i pogodzić.
   - Podam do stolika - odpowiedziała kelnerka.
   Wróciłam do Ryana.
   - Mów co tam masz. I czemu dzwoniłeś z prywatnego numeru? - spojrzałam mu w oczy.
   - Spójrz. Ustawiłem sobie do robienia żartów. Przecież mnie znasz. - chłopak podał mi swojego iphone'a do ręki.
   Był do jakiś artykuł o wcześniejszym pożarze we więzieniu. Przeżyło parę osób.
   -  Myślisz, że Veso mógł przeżyć?
   -  Tak. Podali zdjęcia ocalałych.
   Chłopak przerzucił artykuł na drugą stronę.Były tam same fotografie. Wszystkie twarze były dość poparzone oprócz twarzy Vespiano.
   - Niby dlaczego nic mu się nie stało? - zdziwiłam się.
   - Może zdążył jakoś uciec przed tym zanim wzniecił pożar. Bo przecież nie naraził by się na śmierć.
   - Ale naraził by innych? Miałam go za innego. - podziękowałam kelnerce za kawę i napiłam się.
   - Podobał ci się prawda? - Ryan spojrzał się na mnie z powagą.
   - Co? Nie.Pff. - nie wiedziałam co powiedzieć.
   - Myślę, że musimy go dorwać. - Ryan zapłacił za kawę i odszedł w stronę wyjścia.
   - Możemy do niego pójść.
   - Chloe a wiesz w ogóle, gdzie on mieszka?
   - Nie. Ale w szkole wiedzą.
   - Dziewczyno czy ty chcesz włamać się do szkoły?
   - Już raz to zrobiłam.
   - Moja krew. - chłopak zaśmiał się.
   Zadzwoniłam do Sam'a i Vee, żebyśmy spotkali się pod szkołą. Spotkaliśmy się tam po 30 minutach.
   - Vee tak bardzo cię przepraszam. - rzuciłam się przyjaciółce na szyję.
   - Spokojnie nie masz za co przepraszać. - zaśmiała się.
   - Dobra  musimy włamać się do szkoły. - Ryan uklęknął przed drzwiami i próbował otworzyć je jakimś drutem.
   Rozejrzałam się dookoła. Zauważyłam uchylone okno. Podeszłam bliżej.
   - Ej Sherlock'u ! - zaśmiałam się. - Tu jest otwarte okno.
   - Widziałem je wcześniej, ale chciałem iść trudniejszą drogą.
   - Taa na pewno. - Vee parsknęła śmiechem.
   Ryan podciągnął się do okna i wszedł do środka. Potem pomagaliśmy sobie nawzajem wejść. W klasach było ciemno.
   - Chodźmy. - starałam się iść cicho, ale nie jestem dobra w skradaniu się.
   Doszliśmy do pomieszczenia. Drzwi były otwarte. Jak to możliwe? Myślałam, że w szkołach lepiej pilnują ważnych dokumentów i td.
   Vee i ja szukałyśmy dokumentów uczniów w szufladach. Ryan stał na czatach, a Sam w komputerze.
   - Ej trzeba wpisać hasło. - Sam spojrzał na nas.
   - Czasami w ogóle nie ma hasła. Wystarczy wcisnąć "ENTER" - dziewczyna podeszła do kolegi.
   - Jesteś genialna. Działa ! - zaczął szukać danych. - Znalazłem.
   - Ej ktoś tu chodzi. - Ryan zamknął drzwi.
   - Musimy się zwijać. - Sam próbował ściągnąć dane Veso na pendrive'a.
   - I jak idzie? - zapytałam.
   - Kurde! Wyskoczyło "HTTP 404"- zaczął coś kombinować.
   - Czyli? - przestraszyłam się.
   - Po prostu błąd. Nie dam rady już nic zrobić. - Sam wstał od komputera. - Uciekajmy.
   Stanęliśmy wszyscy przy oknie kiedy drzwi się otworzyły. Byliśmy strasznie przerażeni. Jakby ktoś nas znalazł możemy wylecieć ze szkoły. Ale na nasze nieszczęście wszedł Veso z pistoletem. Nie było już ucieczki.