środa, 22 czerwca 2016

Rozdział XIII

***

  Przyjaciele zatrzymali się na jakiś czas w Nowym Orleanie. Chcą pomóc dowiedzieć się kim był ten mężczyzna. I czy dalej nam zagraża.
  Przechodząc obok pokoju gościnnego zauważyłam z słuchawkami w uszach zamyślonego na łóżku Christiana. W końcu jestem jego córką i powinnam zapytać co się dzieję.
 - Hej.- wyjęłam jedną z jego słuchawek. - Coś się stało ?
 - Coś mnie trapi. Nie będę zawracał Ci głowy.- zdjął słuchawki i wyjął z szafki książkę.
 - Tato...- wymsknęło mi się niespodziewanie.- Przepraszam nie chciałam.- spuściłam głowę.
 - Chloe spokojnie.- wstał i do mnie podszedł. - Nawet nie wiesz ile to słowo dla mnie znaczy z twoich ust. - przytulił mnie.

 - Nigdy nie chciałam mieć w Tobie wroga.
 - Dajmy sobie szansę. Obiecuję, że nie zawiodę. Nie chciałem zabić Lilian.
 - Wiem to.- otarłam łzę. - Czekałam na Ciebie tyle lat.
 - I teraz będziesz mieć mnie na wieczność. - odgarnął kosmyk włosów, który spadł mi na twarz. - Jestem taki utrapiony przez Amber.
 - A co zrobiła?- usiadłam na komodę zwalając butelkę whisky. - Upss.
 - Niezdaro.- zaśmiał się. - Chodzi o to co ja zrobiłem. Pocałowałem ją.
 - Masz ponad 1000 lat a oglądasz się za 17-latkami. Nie ładnie.- śmiałam się jak opętana. - Lepiej to posprzątam. - zaczęłam zbierać szkło.
 - Daj mi się nacieszyć życiem. Myślisz, że powinienem z nią porozmawiać?
 - Musisz. Skoro coś do niej czujesz.
 - Bo przypomina mi Nikolinę, jak i Rosicę.
 - Taa. Słyszałam historię o sobowtórach.- rzuciłam szkło do kosza. - Czyli skoro ja jestem nieśmiertelna to za 500 lat narodzi się mój sobowtór?
 - To tak nie działa. Nikolina była pierwszą nieśmiertelną kobietą na świecie dzięki zaklęciu twojej babci.
 - Szkoda, że nie poznam mojej babuni.- wyszczerzyłam zęby.
 - Natura stworzyła sobowtóra jako jej odpowiednik, ale nikt nie spodziewał się, że Rosica też stanie się nieśmiertelna. I tak oto mamy Amber.- zdjął marynarkę i koszulę pod nią. - Idę wziąć prysznic.
 - Dobrze. Ja skoczę po coś na śniadanie.- wybiegłam szybko z pokoju.

***Oczami Amber***

 
  - Christian co tu robisz?- przestraszyłam się.
 - Wiesz brałem prysznic i pomyślałem czy czegoś się nie napijesz?

 - Dziękuje, ale nie chcę.- uśmiechnęłam się. - Onieśmielasz mnie bez bluzki.- zaśmiałam się i zakryłam kołdrą.
 - Mogę się ubrać jeśli chcesz?- usiadł obok mnie na łóżku.
 - Muszę iść.- wyszłam z łóżka i założyłam na siebie bluzę.
 - Znów zrobiłem coś źle?- podszedł i przygniótł mnie do ściany.
 - Chodzi o mnie. - spojrzałam w jego oczy. - Po prostu powstrzymuje się, aby Cię nie pocałować.- odepchnęłam go.
 - Więc co Cię powstrzymuję?- delikatnie dotknął mojej szyi.
 - Moja natura.- zaczęłam płakać. - Boję się, że mogę Cię zabić. Cały czas coś przed wami ukrywałam.
 - Wytłumacz mi wszystko.- objął mnie.
 - Zostałam wychowana na łowcę wampirów. Mój instynkt każe mi was wszystkich zamordować, a ja powoli przestaję się powstrzymywać.
 - Nie zrobiłabyś tego. - ubrał koszulę i marynarkę, którą przyniósł ze sobą.
 - Nie chcę was skrzywdzić, a tym bardziej Ciebie, Chris.
 - Chcę pomóc.- podszedł i pocałował mnie w czoło.

 - Po prostu nie daj mi Ciebie skrzywdzić.- odsunęłam się.

***

 - O hej.- wyszłam ze sklepu i spotkałam Arona.

 - Cześć. -unikał mojego wzroku, przechodząc obok szturchnął mnie i zaczął odchodzić.
 - Jestem wampirem. - odwróciłam się i powiedziałam pewnie.
 - Co?- natychmiast się odwrócił.
 - To co słyszysz.- pocałowałam go.

 -  Daj mi spokój.- odsunął się.
 - Masz mi wybaczyć.- użyłam na nim perswazji.


 - Nieźle. - zaśmiał się. - Czemu nagle się na ciebie nie gniewam?
 - Zapewne to przez mój urok osobisty.- przegryzłam wargę.- Muszę lecieć obiecałam paru osobom śniadanie.
 - Do zobaczenia piękna.

***Oczami Rosici***

  Razem z Vespiano w końcu mogliśmy dokończyć to co zaczęliśmy w celi. Potwornie go pragnę. Christian miał rację. To pewnie przez to przywiązanie.




 - Czyli nie zjecie z nami ?- zaśmiała się za ścianą Amber.
 - Mamy inne plany.- odpowiedział Veso również się śmiejąc.

***Oczami Christiana***

 - Podasz nóż?- Amber wyciągnęła do mnie rękę.
 - Pewnie.- spełniłem jej polecenie.
 - Chyba nie podsłuchujesz Rosici i Vespiano co?
 - Wiesz czasami chciałbym się pozbyć wampirzego słuchu.- zaśmiał się.
 - Kochani umyje warzywa.- Chloe podeszła z miską, w której były. Kiedy zaczęła je myć została poparzona. - W wodzie jest werbena. - wrzasnęła i przewróciła się na Amber, która wbiła sobie nóż w brzuch.
 - Chris...- dusiła się krwią.
 - Kochana.- nadgryzłem swój nadgarstek i podałem jej swojej krwi, rana natychmiast się zagoiła.
 - Tak bardzo Cię przepraszam.- Chloe pomogła wstać dziewczynie.
 - Nie trzeba było tego robić.- Amber wyjęła z kieszeni kurtki mały kołek z białego dębu i ruszyła z nim na Pierwotną.- Przepraszam, że to zrobię.
 - Skąd to masz? Ostatni biały dąb spaliłem 1000 lat temu.- nie wiedziałem co robić. Podbiegłem do Amber i skręciłem jej kark.
 - Dziękuje. - Chloe mnie przytuliła. - Wiesz, że teraz ona będzie wampirem?
 - Wiem, ale musiałem Cię obronić.
  Wziąłem Amber na ręce i zaniosłem do jej tymczasowego pokoju. Zostawiając ją samą zszedłem do salonu obejrzeć jakiś film, gdy cała reszta poszła spać. Po jakiejś godzinie usłyszałem dźwięk za mną. Odwróciłem się. To była Amber. W swojej wampirzej postaci.

 - Duży błąd.- natychmiast ją złapałem i rzuciłem na podłogę siadając na nią. - Opamiętaj się.
 - Złaź ze mnie.- zepchnęła mnie i wbiła kły w krtań.
 - Ej.- przybiegła Chloe ściągając ze mnie Amber. Dziewczyna miała problem, żeby dać sobie radę z dziewczyną, więc skręciła jej kark.
 - Musimy coś wymyślić. Ona nie będzie tak długo nieprzytomna.- wstałem.
 - Czemu się na ciebie rzuciła? Nie jesteś człowiekiem.- oglądała ranę, która nie chciała się zagoić.
 - Nie mam bladego pojęcia.
 - Zadzwonię do Sarah może ona będzie mogła pomóc.- poszła po telefon.
   Zaniosłem Amber do swojego pokoju. Podałem jej werbenę. To ją osłabi. Zagraża nam wszystkim. Położyłem ją na łóżko i usiadłem nad nią. Po chwili się obudziła.
 - Christian.- ledwo otworzyła oczy.
 - Martwiłem się.- patrzyłem jej głęboko w oczy.
 - Twoja szyja. Tak bardzo Cię przepraszam.- dotknęła delikatnie mojego policzka.

 - Nic mi nie jest. Słabo się wgryzłaś.- zaśmiał się.
 - Co się ze mną dzieję?
 - Chloe właśnie stara się tego dowiedzieć. Może się przejdziemy?
 - Jestem za słaba.
 - Pomogę.- wziął mnie szybkim ruchem na ręce i wybiegł na zewnątrz.
 - Powiedz za co mnie tak lubisz?- zapytała schodząc ze mnie.
 - Za twoją delikatność oraz dobroć.
 - Delikatność? - zaśmiała się. - Teraz jestem wampirem.
 - I będziemy mogli być razem.- przybliżyłem się łapiąc Amber w pasie.
 - Na wieczność.- zaczęła mnie całować.

 - Zauroczyłaś mnie.- złapałem dziewczynę za rękę i wróciliśmy do domu.

***Oczami Amber***

  Christian zaprosił mnie do swojego tymczasowego pokoju. Ma zamiar wystawić mnie na jakąś próbę.
 - Jestem.- weszłam do pomieszczenia.
 - Gotowa?
 - Na co?- spojrzałam na niego z przerażeniem.
 - Zobaczysz.- Christian przegryzł kłami swój nadgarstek. Od razu wyczułam jego krew.
 - Oszalałeś.- moja twarz zaczęła przybierać wampirzą formę. - Nie powstrzymam się.- nie chcąc go skrzywdzić wyrwałam nogę od krzesła stojącego obok mnie i wbiłam ją sobie w udo. - Auu!- wrzasnęłam.
 - Kochanie.- podszedł i przybliżył nadgarstek do moich ust. - Napij się tylko trochę.
 - Nie potrafię.- złapałam jego rękę i zaczęłam pić jego krew. Nie mogłam przestać.
 - Dość.- próbował mnie odepchnąć. - Amber dość!- wrzasnął i wbił mi drugą rękę w brzuch.
 - Wybacz.- odpuściłam. Pierwotny wyjął rękę z mojego brzucha, a ja wyciągnęłam drewno z mojej nogi.  - Sprawiam za dużo kłopotów.
 - Wcale nie.- pomógł mi wstać.
 - Na razie głód zniknął, ale powróci.- usiadłam na łóżko.
 - Amber jestem w stanie pomóc.- położył mnie i zaczął całować. Powoli rozbierać. Czułam każdy jego dotyk, oddech. Czułam, jak bardzo mnie pragnie, a tym bardziej ja jego.




***

 - No witam.- weszła Sarah.
 - Co jest?- natychmiast wstałam, gdy tylko usłyszałam, że ktoś wchodzi do mojego domu.
 - Wiem kto was porwał. To pewnie cię zaciekawi.
 - A więc słucham.
 - Ten mężczyzna jest mało ważny. Ważniejszy jest ktoś dla kogo pracował Gabrielle Johnson. Zna ją Christian.
 - Nigdy o niej nie słyszałam.
 - To powinnam porozmawiać z Christian'em.
 - Teraz jest trochę zajęty.- zaśmiałam się.


 -





















- Czyli?
 - Zabawia się z Amber.

 -  Z tą dziewczynką?- usiadła na kanapę. - Robi się ciekawię.
 - Tak mnie też się to mnie podoba.
 - Hej Chris!- zaczęła krzyczeć. - Mam dla ciebie ciekawą informację o Gabrielle!- krzyczała śmiejąc się.

***Oczami Vespiano***
 - Może byśmy gdzieś wyszli kochanie?

 -  A gdzie proponujesz?- Rosica wtuliła się we mnie bardziej.
 - Myślałem o jakiejś restauracji. Liczę na chociaż jeden dzień "bez wampirów".- pocałowałem ją.


 - Jestem za. - natychmiast wstała i zaczęła się przebierać. Zrobiłem to samo.
  Po jakimś czasie przyjechała po nas taksówka, która zawiozła nas do Eat New Orleans. Dziś wyjątkowo świeciło słońce. Okolica bardzo malownicza. Mnóstwo turystów. Dookoła zapach kwiatów. A najpiękniejsze w tym mieście to moja Rosica.
 - Powiedz mi moja droga.- otworzyłem przed dziewczyną drzwi do restauracji. - Czemu Christiana tak ciągnie do ciebie oraz Amber?
 - Nie ciągnie go do nas.- weszła. - Tylko do Nikoliny. - usiedliśmy przy stoliku.
 Zamówiliśmy jedzenie oraz szampana. Rozmawialiśmy do późnego wieczora. Czas minął nieubłaganie.
 - Rosica widzisz tamtego kolesia?- wskazał dyskretnie na chłopaka siedzącego parę stolików za mną.- Cały czas Ci się przygląda.

***Oczami Rosici***

 - Nie znam go. - zerknęłam kątem oka. Po chwili mężczyzna wstał, przechodząc obok nas szturchnął mnie i wyszedł.
 - Nawet nie przeprosił. - Vespiano natychmiast za nim wybiegł. Wysoki brunet kierował się w stronę pobliskiego lasu.
 - Czekaj!- krzyczałam biegnąc za Veso. Poważnie się wściekł.
 - Hej kolego!- Veso krzyknął do niego z chytrym uśmieszkiem.

 - Jakiś problem?- podszedł.
 - Popchnąłeś moją dziewczynę.- spoważniał. - I nie przeprosiłeś.
 - Najwidoczniej coś mi umknęło.- zaśmiał się i odepchnął Vespiano.
 - Lepiej tego nie rób.- podeszłam. - Nic mi nie jest.- zwróciłam się w stronę swojego ukochanego.

- Nie wiesz z kim zadarł twój chłoptaś kochanie.- jego twarz zaczęła przybierać wampirzą formę.

 - To mnie zaskoczyłeś.- Veso się odsunął.
 - Kto wypuścił cie z grobowca?- przybliżył się do mnie.
 - Słucham? - zamotałam się. - O ile wiem nie byłam nigdzie zamknięta.
 - Nikolino co ty mówisz.
 - Nie wierzę.- złapałam go za rękę. - Musisz natychmiast iść z nami. Błagam.
 - Pójdę gdzie chcesz.- zaśmiał się.
  Zabrałam go do domu Chloe.

***

 - Ludzie już nic nie rozumiem!- wbiegła z krzykiem Rosica ciągnąc za sobą jakiegoś mężczyznę.
 - Nie sprowadzaj tu już nikogo.- podeszłam do nich.
 - Zbiórka!- Veso próbował zawołać wszystkich.
  Zebraliśmy się po chwili w salonie. Zrobiłam kawę i zaczęliśmy rozmowę.
 - To ja zacznę.- wtrąciła się Sarah. - Koleś, który was porwał pracował dla twojej ukochanej Christianie, Gabrielle. A co najważniejsze szuka ona sposobu jak zabić pierwotnego.
 - Jakim cudem ona żyję?- Chris nie wiedział co ma robić.

 - Czyli Gabrielle chcę zabić Chrisa? -zapytałam.
 - Oraz ciebie.- młoda czarownica napiła się kawy.
 - Musimy uważać. - wskazałam na nowego wampira w naszym towarzystwie. - A ty masz coś do powiedzenia?
 - No więc jestem Luke i wszystkie tu zebrane kobiety idą spać ze mną. - położył nogi na Sama, który siedział obok niego na kanapie.
 - Nie wygłupiaj się. - syknął Chris. - Lepiej nie zadzieraj ze mną.
 - Już się boje staruchu.- spojrzał na niego złowrogo, po czym odwrócił wzrok w moją stronę. - Chodzi o Nikolinę.
 - Co?- Pierwotny wstał przewalając krzesło.
 - Ona żyję i jest zamknięta w grobowcu swojej rodziny. Ścigają ją Pierwotni. Uważają, że może być kluczem do złamania klątwy wampiryzmu. Dlatego szukam kogoś kto będzie ją chronił. Macie jakieś zdolności?- spojrzał na każdego po kolei.
 - Wiedźma. - podniosła rękę Sarah cały czas się śmiejąc.
 - Czyli mamy Sabrinę nastoletnią czarownicę i Pierwotnego.- poruszył zalotnie brwiami.
 - Pierwotna się zgłasza.- podeszłam do niego bliżej.
 - Nie jesteś Pierwotnym wampirem. Znałbym Cię.
 - Jest.- wtrącił się Christian. - Moim darem jest płodność, a Chloe jest moją córką więc odziedziczyła to po mnie, a po przemianie się aktywowało.
 - Rodziny się nie wybiera.- uśmiechnęłam się do Christiana.
 - Dobra to są dwaj Pierwotni. Ktoś jeszcze?
 - Ja.- Sinedd stanął pewnie przed Lukem. - Może być pół wampir i pół demon?
 - Naturalnie.- przyglądał się Sineddowi.
 - I ja.- Amber powiedziała. Stała w kącie. To wszystko ją przytłacza. Przytuliła się do Christiana.-Byłam łowcą wampirów oraz medium, a aktualnie jestem wampirem żywiącym się na własnym gatunku.
 - Niebezpieczna. Lubię takie.- przegryzł wargę.
 - To ja i Sam nie będziemy potrzebni.- powiedziała nagle Vee.
 - Dobra to mamy wampiry, wiedźmę i demona. Niezła obstawa.
 - Czekaj. Który Pierwotny ją ściga?- zapytał Chris.
 - Kosma.- spoważniał.
 - To chyba nie powinniśmy jej wyciągać z grobowca skoro jest tam bezpieczna.
 - Chcę ją poznać.- Rosica odeszła od Veso łapiąc Amber za rękę. - My chcemy.
 - To nie będzie dobry pomysł. Jest okrutna.
 -  Nikolina? Jakim cudem?- Chris się zmartwił.
 - Jest wampirem. Zabiję każdego bez wahania.

***Oczami Nikoliny***

  Tkwię w grobowcu ponad 700 lat. Czas mija, a ja się nie zmieniam. Przez ten czas nie widziałam słońca. W mojej głowie przelatują tylko wizję. Christian i Kosma. Oni byli moją największą miłością.



  Kosma odwiedził mnie kiedyś we śnie. Wie, że żyję. Tłumaczy się tym, że musi mnie zabić, aby on mógł żyć wiecznie. Uważa, że moja krew daje większą siłę, czyli krew protoplasty sobowtórów. Opowiadał mi różne okropieństwa o współczesnym świecie. Jak wszystko się zmieniło.
  Moje ciało stało się skamieliną, gdyż nie piłam krwi. Pozostaje mi tylko marzyć.
 - Wstawaj- usłyszałam kobiecy głoś i po chwili smak krwi w ustach. Zaczęłam nabierać sił.
 - Kim jesteś?

 - Sarah. Miło mi cie poznać Nikolina. Ściągnęłam zaklęcie blokujące wejście do grobowca. Jesteś wolna.
 - Dziękuje. - zawiesiłam się. Ruszyłam w stronę wyjścia. Miałam bezwład w nogach. - Już nawet nie pamiętam jak się chodzi.
 - Czekaj.- dziewczyna podała mi naszyjnik. - Załóż go ochroni cię przed słońcem.
 - Dobrze.- wykonałam polecenie i wyszłam na zewnątrz.

 -  Christian.- podbiegłam ledwo do stojącego w tłumie mężczyzny i go przytuliłam. - Kim jesteście? - zwróciłam uwagę na dwie dziewczyny wyglądające jak ja.
 - Jestem Rosica Georgiew. - podeszła bliżej. - Twój sobowtór. Wiem, że mnie nie znasz, ale wszystko wyjaśnimy.

 - Kosma opowiadał mi o sobowtórach, ale nie myślałam, że to prawda.
 - Rozmawiał z tobą Nikolino?- Chris odszedł od Amber.
 - We śnie. Wszystko co mówił jest prawdą.- spojrzałam na Amber. - A ty to?
 - Amber Willson.

 -  Czemu mnie uwolniliście?
 - Tu nie będziemy o tym rozmawiać.
 - Zabierzmy ją w bezpieczne miejsce. - Vespiano pomógł mi wsiąść do samochodu. Po chwili dojechaliśmy do domu jakiegoś domu.
 - Tu będziesz bezpieczna.- wyszła w moją stronę jakaś dziewczyna. - Jestem Vee.

  Vee zaprowadziła mnie do wielkiego pomieszczenia. Zaczęła opowiadać o tym świecie. O technologi. Ludzie jednak są pomysłowi wymyślając takie cuda. Pokazała mi gdzie mogę się umyć.

***Oczami Vee***

  Weszłam do toalety razem z Nikoliną. Martwię się, że może zrobić sobie krzywdę. Wszystko jest dla niej nowe. Kiedy ona brała prysznic ja obmyślałam co będzie ze mną i z Samem, który niespodziewanie wszedł.
 - O nie wiedziałem, że zajęte.- chciał szybko wyjść kiedy Nikolina skończyła kąpiel.
 - O ktoś nowy. - spojrzała na niego z chytrym uśmieszkiem.

 -  Nikolina jesteś naga.- podbiegłam do niej z ręcznikiem i ją okryłam. - To nie są czasy gdzie możesz pokazywać się wszystkim bez wstydu.- spojrzałam na Sama.
 - To ja lepiej wyjdę.- chłopak się zaczerwienił i wyszedł.

***

 - Co Amber ładnie to tak zabawiać się ze starszym?- nachyliłam się nad dziewczyną.

 
 -  Kocham Christiana.- odwróciła się w moją stronę. Jej twarz przybrała wampirzą formę.

 - Lepiej ze mną nie zadzieraj.- złapała się za głowę. - Głód znów powraca.- wstała i zaczęła chodzić nerwowo.
 - Hej Chloe, Vee cię potrzebuję.- wszedł Luke. - Co z nią?
 - Potrzebuję krwi. - spojrzałam na niego. - Wampirzej. Jest jakimś odmieńcem.
 - Porozmawiam z nią. Idź do twojej przyjaciółeczki.
 - Jeśli będzie chciała wyrwać ci serce to krzycz.- powiedziałam z ironią i wyszłam.

***Oczami Luke'a***

 - Porozmawiamy?- podszedłem do niej.
 - Skrzywdzę Cię.- cała drżała.
 - Spokojnie.- pocałowałem jej dłoń. Jej twarz znów stała się normalna.

 - Luke.- odepchnęła mnie. - Odejdź.
 - Nie. Jesteś nam potrzebna.
 - Potrzebuje krwi zrozum. - wrzasnęła.
 - Zmuszam mnie do tego.- rzuciłem ją na ziemię i usiadłem na nią.
 - Zabiję Cię. - wyrywała się.
 - Marzę, aby zginąć z twojej ręki.- zaśmiałem się i pocałowałem Amber.

 - No proszę.- wszedł Christian i natychmiast się na mnie rzucił.

 - No dalej zabij mnie. - dusił mnie. - Wiem, że i tak nie kocham Amber tylko Nikolinę. Zostawiłbyś ją dla tej samolubnej suki.- wykrzyczałem.
 Nagle weszła Chloe. Spojrzała na nas po kolei i nagle zaczęła się śmiać.
 - Jesteście żałości. Walczycie o względy jakiejś podróbie Nikoliny. spojrzała na Amber.
 - Pocałował ją.- Chris wciskał go w ścianę jeszcze mocniej.
 - Bo chcę o nią dbać.- wykrztusił.
 - A ty?- blondynka podbiegła do Amber. - Jak śmiesz w ogóle kochać mojego ojca?- wściekła się.


***

 Usłyszałam jak ktoś wyważa drzwi. Wszyscy pobiegliśmy do miejsca huku. Dałam spokój Amber. Na razie. W drzwiach stał on. Pierwotny.
 - Kosma.- powiedziała przerażona Nikolina.

 - Jak miło Cię widzieć.- zaczął podchodzić. - Bracie.- zwrócił się nagle do Christiana. - Ile to lat.
 - Nie nazywaj mnie bratem.- zagroził.
 - Dobrze.- podbiegł do Nikoliny i ją uderzył.

 -  Ty potworze.- wymamrotała.
 - To koniec.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz