sobota, 19 marca 2016

Rozdział VIII

  Nie ma jej. Czuję pustkę. Oddalam się od wszystkich. Chcę,żeby moja przyjaciółka wróciła. Nie uporam się z tym. Nigdy jej nie zapomnę. Zrobię wszystko żeby znów ją przytulić.

 - Chloe wpuść mnie! - krzyczał Ryan pod drzwiami.
 - Wynoś się!  - wrzasnęłam.
 - Proszę porozmawiaj ze mną kochanie. - nalegał.
 - Błagam cię zostaw mnie! - uderzyłam z pięści w drzwi.
 - Skarbie martwię się o ciebie.
 - Wynoś się! - otworzyłam drzwi i krzyknęłam.
 - Wyjdę, ale wtedy nigdy nie wrócę - odwrócił się i wyszedł.
   Pod wieczór odwiedził mnie Veso. Opowiedział mi o tym jak cały dzień Rosica uczyła panować go nad pragnieniem krwi. Oby dał sobie radę. Wziął mnie na spacer. Muszę wyluzować.

 - Tęsknie za Vee.
 - Wiem. - objął mnie. - Będzie dobrze.
 - Zrób coś żebym zapomniała.
 - Chodź do mnie. Napijemy się i to cię uspokoi.
  Po 20 minutach doszliśmy do domu Vespiano.
 - I jak ojciec trzyma się po śmierci swojej ukochanej landryneczki? - spytałam grzejąc się przy kominku.
 - Nie za dobrze. - stanął naprzeciwko mnie. - Wiesz Rosica nauczyła mnie hipnozy. Mogę wymazać Vee z twojej głowy o ile chcesz.
 - Nie. Chcę ją pamiętać. Jest dla mnie jak siostra...a raczej była.
 - To co pijemy? - zajrzał do szafki z alkoholem.
 - Tequila? - podeszłam.
 - Jak sobie życzysz. - nalał do kieliszka i mi podał.
 - Oby pomogło chociaż na chwile zapomnieć. - napiłam się.
 - Jesteś silna dasz sobie radę. - usiadł na sofę.
 - Zmieńmy temat. - powiedziałam popijając.
 - To jak ci się układa z Ryan'em? - uśmiechnął się.
 - Weź nic nie mów. Zaczynam myśleć czy w ogóle go kocham.
 - Niezła zmiana. Jeszcze niedawno świata poza nim nie widziałaś.
 - Taa...A jak ty się czujesz jako wampir? - zaśmiałam się. - Nadal nie mogę uwierzyć.
 - Szczerze to nawet normalnie oprócz tego, że mam ochotę rozerwać każdą napotkaną osobę.
 - Czy powinnam się bać? - spojrzałam na chłopaka.
 - Według mnie powinnaś.
 - Wiem, że nie zrobisz mi krzywdy.
 - Chloe. - spojrzał mi w oczy. - Przepraszam, że to zrobię.






















***Oczami Veso***

  Obudziłem się przy Chloe. To co zaszło między nami w nocy to błąd prawda?! Myślałem, że kocham Rosicę. Pogubiłem się.

 - Dokąd uciekasz? - powiedziała zaspana.
 - Chloe jesteś z Ryan'em.
 - To był ogromny błąd Veso. - natychmiast wstała i zaczęła się ubierać.
 - Musimy jakoś o tym zapomnieć. - wyszedłem do łazienki.

***

  Muszę spotkać się natychmiast z Rosicą. Umówiłyśmy się w miejscowym parku. Muszę powiedzieć jej o dzisiejszej nocy. Przecież ona jest zakochana w Veso, a nie ja.

 - Wiem jak ożywić Vee. - powiedziała ze zdumieniem.
 - Nie wiem jak ci dziękować. Ale muszę ci coś wyznać.
 - No więc słucham. - usiadła na ławkę.
 - Przespałam się z Veso.
 - Przecież jesteś z Ryan'em.
 - To był seks na pocieszenie. - usiadłam obok dziewczyny. - Wiem kiepsko to brzmi.
 - Nie myślałam, że posuniesz się do zdrady. - wstała.


 - Ja też nie. Chcę o tym zapomnieć a wiem, że go kochasz a ja zrobiłam takie świństwo. Wybacz mi - przepraszałam ze łzami w oczach.
 - Zmieńmy temat. - patrzyła na mnie z pogardą. - Znam kogoś kto może ożywić Vee.
 - Żeby ten ktoś nie chciał polować na wampiry jak tamta wiedźma.
 - To mój dobry kolega. Poznałam go kiedyś w Egipcie teraz przebywa w Madrycie.
 - To na co czekamy jedźmy. - lekko się uśmiechnęłam ocierając łzy.
 - Musimy wziąć kogoś kto zna Madryt i ...
 - Pewnie myślisz o Veso. - wtrąciłam się.
 - Dokładnie. - złapała mnie za ramię. - Chloe będzie dobrze. Nie będę cię oceniać za jeden błąd.
 - Dziękuje Rosico.
  Następnego dnia pojechaliśmy na lotnisko. Rosica i Veso zahipnotyzowali parę osób, aby wpuścili nas na wcześniejszy lot. Wiem, że to złe mieszać w cudzym umyśle, ale robimy to dla Vee. Za którą cholernie tęsknie.
  Zajęliśmy miejsca w samolocie. Veso postarał się o lot pierwszą klasą. Usiadłam z Rosicą a Veso usiadł obok jakiegoś francuza.
 - Nie jestem pewna czy powinien siedzieć z obcym człowiekiem. Jest jeszcze żądny krwi. - Rosica ostrzegła mnie.
 - Musimy na niego uważać. - zmartwiłam się.
 - Hej chłopie pewnie się cieszysz wyjazdem do Madrytu. - powiedziała wesoło Rosica.
 - Taa o ile nikogo nie zjem. - powiedział niespokojnie.
 - Jestem tu i zawsze ci pomogę.
  Rosica przez całą podróż uspokajała Vespiano. Podejrzewam, że jest mu trudno. Chcę, żeby moje życie było jak dawniej. Chcę mojej Vee, chcę Sam'a, chcę Ryan'a a nawet Evelyn. Bez tych wszystkich wampirzych przygód i różnych demonów.
 - Hej obudź się. Wylądowaliśmy. - szturnęła mnie wampirzyca.
 - Już. Okej. - otarłam powieki. - Ale tu pięknie. - wyjrzałam przez okno w samolocie.
 Kiedy odebraliśmy bagaże pojechaliśmy taksówką do ciotki Veso. Kiedy chłopak zapukał do jej drzwi kobieta była bardzo szczęśliwa. Widać, że za nim tęskniła.
 - Hej ciociu. - chłopak próbował wejść, ale zatrzymał się na progu. - Hej co jest Rosica? - szepnął.
 - Wampir musi być zaproszony przez właściciela domu. - odpowiedziała.
 - To ciociu może nas zaprosisz?
 - Jasne, że tak. Wejdźcie. - uśmiechnęła się.
 - Tak miło cię widzieć. - chłopak mocno objął swoją ciocię.
 - Kotku nie mogę oddychać.
 - Ej strongmenie - zaśmiała się Rosica. - Puść ją lepiej.
 - Jeszcze nie znam swojej siły. - szepnął mi do ucha.
 Ciocia Vespiano dała Rosicę i mnie klucz do pokoju na piętrze. Wchodząc do niego zamurowało mnie. Staromodny wystrój jest cudowny. Był kominek, gramofon i stary zegar tylko szkoda, że popsuty. Musiałyśmy podzielić się łóżkiem, ponieważ było tylko jedno.
 - Chodźmy do Veso. Muszę go pilnować.

 - Czemu jest tak cicho? - spytałam zaniepokojona.
 - Tylko nie to! - wrzasnęła i wbiegła do pokoju ciotki chłopaka.
 To co zobaczyłam wchodząc za nią przeraziło mnie. To był Veso siedzący nad ciałem swojej cioci. Był cały we krwi.

 - Prosiłam Cię. - Rosica pomogła mu wstać.
 - Co ja zrobiłem.
 - To ja lepiej wyjdę. - wtrąciłam się.

***Oczami Rosici***

Stanęłam przed chłopakiem. Spojrzałam mu w oczy.
 - Musisz dać sobie pomóc.
 - Nie umiem nad sobą panować Rosico. - zaczął się wściekać.
 - Usiądź i spójrz na mnie.
 - Dobrze. - posłuchał mnie.
 - I co widzisz? - spojrzałam na niego.

 - Osobę, którą kocham, ale z którą nie mogę być. Nie chcę cię zranić.
 - Jaa..- nie wiedziałam co powiedzieć. - Trzeba zakopać ciało. - wstałam.
 - Nie chciałem cię przestraszyć.
 - Daj spokój. - zaczęłam iść do wyjścia.
 - Rosica. - złapał mnie za ramię.
 - Veso.. - odwróciłam się.

 - Spałeś z Chloe, a teraz mówisz mi, że mnie kochasz?

 - Wiem, że źle to brzmi. - przyciągnął mnie do siebie.
 - Nie. Myślałam, że coś do ciebie czuję, ale daruje sobie. - wyrwałam się.
 - Błagam cię. - cały czas nalegał.
 - Muszę wyjść zakopać to ciało rozumiesz!? - krzyknęłam i popchnęłam go na ścianę.
 - To moja ciotka sam do zrobię. - odepchnął mnie. - Co ja wygaduje trzeba urządzić pogrzeb. - zaczął chodzić niespokojnie po pokoju.
 - Nie możemy. Ktoś się dowie, że to było morderstwo.
 - Ale to moja rodzina. Błagam cię. - usiadł przy zwłokach.
 - Nie. - usiadłam obok chłopaka.
 - To teraz wszędzie będę niósł śmierć?
 - Zapanujesz nad tym.
 - Poddaje się. Nie chcę szukać sposobu na ożywienie Vee. Musimy wrócić i gdzieś mnie zamknąć.
 - Co ty mówisz!? - uniosłam się. - Obiecałam Chloe, że znajdę kogoś kto ją ożywi. A ja obietnic dotrzymuje.
 - Rosica. - przybliżył się i mnie pocałował.


***
- Sam musimy porozmawiać. - nagrałam się na poczcie głosowej chłopaka.
  Nie cierpię, gdy ktoś mnie ignoruje. Jest mu ciężko po stracie Vee. Jak każdemu. Ale nie można się poddawać. Tylko musimy się wspierać.
  Wyszłam na spacer. Mam dość duszenia się w domu. Weszłam do lasu i oparłam się o drzewo. Muszę jakoś sobie wszystko poukładać.
- Witaj piękna. - stanął obok mnie mężczyzna.

 
- Kim jesteś? - odeszłam parę kroków dalej.
- Rosica mnie zna. - rzucił się na mnie. - Lepiej zapytaj kim ty zaraz będziesz.

 Obudziłam się następnego dnia w domu ciotki Veso.  Światło mnie raziło. Bolały mnie dziąsła. Czułam się jakbym była już umierająca.
 - No kto to wstał. - do pokoju weszła Rosica. - Kto cię tak urządził?
 - Jakiś mężczyzna. Mówił, że go znasz. - usiadłam na łóżku. - Zasłonisz okno? - zasłaniałam się dłonią.
 - Jasne. - wykonała moją prośbę. - Nie wiem czy wiesz, ale jesteś prawie wampirem.
 - Co? - oniemiałam.
 - Musisz się tylko napić ludzkiej krwi lub umrzesz. Masz 24 godziny.
 - Muszę wyjść. - szybko się ubrałam i wybiegłam.
 - Chloe! - krzyczała Rosica.
  Pałętałam się gdzieś bez celu do wieczora. Czekałam aż jakiś naiwny dzieciak przejdzie niedaleko mnie, żebym mogła go rozszarpać. Niestety z każdą chwilą robię się coraz słabsza. Po godzinie oczekiwania na parkingu szła grupka młodych ludzi z butelkami alkoholu. Dobry cel, aby się pożywić.

 Byłam gotowa zaatakować nie było już odwrotu...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz